W tym roku postanowiłam, że już na pewno Tłusty Czwartek mnie nie zaskoczy. Przepis na moje pączki jest bardzo prosty i gdyby nie to, że czas oczekiwania na wyrośnięcie ciasta wszystko wydłuża to byłyby to najszybsze ciastka na świecie. Składników nie ma zbyt wiele i nie trzeba ugniatać ciasta ręcznie.
Dlaczego pieczone? Na pewno nie dlatego, że te tradycyjne uważam za gorsze, zbyt tłuste, czy niezdrowe. Nie nie, pieczone są dlatego bo mniej z nimi bałaganu a zapach pieczonego ciasta drożdżowego jest bardzo przyjemny.
Składniki:
1/2 kg mąki pszennej
1/2 kg mąki pszennej
1/2 szklanki cukru
1/2 szklanki oleju,
70 g drożdży
1 szklanka mleka roślinnego,
szczypta soli
Mleko podgrzać do około 50 stopni, dodać cukier i wkruszyć drożdże. Odstawić do wyrośnięcia na około 10 minut. Wsypać mąkę do miski i wymieszać z solą. Dolać zaczyn i miksować aż wszystkie składniki utworzą gładkie ciasto. Miskę przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na około 45 minut. Wyrośnięte ciasto wyrobić krótko w dłoniach i rozwałkować (lub rozgnieść palcami) na grubość ok 1.5 cm. Wykroić kółka za pomocą szklanki, nałożyć ulubioną konfiturę (ja użyłam truskawkowej) i zlepić w pieroga, potem uformować kuleczki. Przykryć i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok 20 minut. Piec ok15 minut w temperaturze 150 stopni.
Wystudzone pączki dekorujemy lukrem. Mieszamy cukier puder z sokiem z cytryny i dodajemy konfiturę pomarańczową. Lukier zawsze robię "na oko" więc trudno mi podać proporcje. Jeśli jest zbyt rzadki dodajemy więcej cukru pudru.